Tym razem szal na jedwabiu:) Czarna wełna z merynosów australijskich rozjaśniona głębokim turkusem po brzegach (patrz frędzle) i pojedynczymi pasemkami błękitnego nieprzędzonego jedwabiu.
Piękny zielono-turkusowy jedwabny materiał, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia, dał mi niezłą szkołę przetrwania. Przez to, że był naprawdę bardzo gęsto tkany, filcowanie wymagało jedynych 12 h samozaparcia:)) Jeszcze nigdy tak długo non stop nie filcowałam! Jednym słowem maraton. Po prostu wełna była bardzo rzadko rozłożona (zachciało mi się cieniutkich esów-floresów) i za nic nie chciała się mocniej wczepić w jedwab. Ciągle było sporo miejsc, gdzie wełna była osobno, a jedwab osobno. Ale ja równie uparta jestem, poskromiłam uparciucha;) Z 226cm pierwotnej długości po sfilcowaniu zostało niespełna 150cm, robi wrażenie, prawda?;)
Miłego oglądania!





Piękny zielono-turkusowy jedwabny materiał, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia, dał mi niezłą szkołę przetrwania. Przez to, że był naprawdę bardzo gęsto tkany, filcowanie wymagało jedynych 12 h samozaparcia:)) Jeszcze nigdy tak długo non stop nie filcowałam! Jednym słowem maraton. Po prostu wełna była bardzo rzadko rozłożona (zachciało mi się cieniutkich esów-floresów) i za nic nie chciała się mocniej wczepić w jedwab. Ciągle było sporo miejsc, gdzie wełna była osobno, a jedwab osobno. Ale ja równie uparta jestem, poskromiłam uparciucha;) Z 226cm pierwotnej długości po sfilcowaniu zostało niespełna 150cm, robi wrażenie, prawda?;)
Miłego oglądania!





