Rękodzieło jest moją pasją, radością, a także sposobem wyrażania siebie i przepisem na życie... Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie komentarz:)

poniedziałek, 16 marca 2009

Mania filcowania

Dopadło i mnie...
I to nie tylko wredne choróbsko (tak, tak rozłożyłam się na dobre mimo wspomagania różnymi cudami), ale i wszędobylskie ostatnio filcowanie:D Stąd mały przestój. To nie leń:)
Od jakiegoś czasu pilnie podczytuję wszystko na temat filcu, o czym piszą zdolne kobiety z forum Craftladies:) Zaowocowało to tym, że poczyniwszy stosowne zakupy i wyczyściwszy do cna konto z resztek oszczędności, zaczęłam stawiać swoje pierwsze samodzielne kroki w tej niezwykłej technice. I obawiam się, że wpadłam po same uszy!
Co prawda dziś pokażę Wam efekt pierwszego filcowania na mokro, jednak tak naprawdę zaczęłam od filcowania igiełkami na sucho:) Co wyszło na sucho pokażę jak tylko cyknę stosowne foty i jak dzieciaki pożyczą "eksponaty":D Póki co odsłona moich mokradeł - oto kapcie z nosami:) Tadam!
Prezentacja z jednej strony:
i prezentacja z drugiej strony:
Wiem, wiem nie jest to jakiś niesamowity szał, ale i tak jestem z nich strasznie dumna, mimo śmiesznych perypetii, które z nimi były po drodze:) Otóż po obejrzeniu sporej ilości tutoriali i filmików instruktażowych (żebym ja tak umiała jeszcze linki do bloga wrzucać;( ), które udostępniały wyżej wspomniane kobity, w swojej naiwności myślałam, że takie filcowanie na mokro to będzie buła z masłem. Dlatego stwierdziłam, że zamiast zaczynać od małych rzeczy od razu pójdę na całość i zrobię kapcie z nosami, które chodziły za mną już od dawna... W dodatku chcąc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu namówiłam swojego starszaka do wspólnego potworzenia, więc był to wątek podwójnie edukacyjny. Przynajmniej w założeniu:)
Mając w pamięci wszelkie uwagi dotyczące kurczenia się wełny podczas filcowania przygotowaliśmy sobie formę, Kuba po bardzo krótkim namyśle wybrał odpowiadające mu kolory czesanek i zaczęliśmy układanie stosu:) Dachówkowo, żeby nie było;) Filcowaliśmy bardzo starannie, stosując się grzecznie do wszelkich instrukcji, maltretowaliśmy wełnę długo i okrutnie i...
...jakież było moje zdumienie gdy się okazało, że wełna owszem kurczy się, ale nie AŻ tyle i w rezultacie kapcie pasują, ale na mnie!;) Hehe:D
Ubaw miałam po pachy, syn poczuł się nieco wystawiony do wiatru, tak więc na pewno będzie powtórka z rozrywki, a ja mam niezłą nauczkę;D Tym optymistycznym akcentem kończę na dziś i pędzę zastopować tajfun, jaki szaleje za moimi plecami w trakcie pisania tego wątku. Cena chwili dla siebie;)

3 komentarze:

  1. mojej kotce bardzo spodobałyby się takie filcowe kapcie. Możnaby je było tak super wytarmosić;)
    A jesli chcesz zalinkować coś w tekście, to w oknie, gdzie wpisujesz coś tam masz panel narzędzi. i obok "T" z kolorami liter jest takie cos jak oczka łancucha na zielonym kole, kliknij na to. wcześniej zaznacz np. słowo, które ma odsyłać i jak wyskoczy okienko to tam wklejasz adres do strony. wtedy on automatycznie przybiera formę zaznaczonego tekstu. jeśli coś z tego zrozumiałąś to daj znać;) bo też muszę pędzić i ratować to i owo:D

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie paputki! Właśnie to ciężkie wpasowanie się z rozmiar powstrzymuje mnie przed ufilcowaniem takowych dla mojej O. Ale chyba jednak spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń