Dziś króciutko, bo szpital na peryferiach w pełnej krasie mam, poproszę o dobre fluidy, może wspólnie przegonimy to dziadostwo co mi dzieci nęka... Ech;(
A skoro króciutko to wrzucam fotki zwariowanej Coco:) Pierwsza się wykluła, ale już klują się kolejne. Wszak wiosna nastała (te opady śniegu dziś rano i w chwili obecnej to tylko taki blef... :)
A skoro króciutko to wrzucam fotki zwariowanej Coco:) Pierwsza się wykluła, ale już klują się kolejne. Wszak wiosna nastała (te opady śniegu dziś rano i w chwili obecnej to tylko taki blef... :)
oj chyba Twoja Coco zaprzyjaźniła by się z moim Kurakiem i Kaczuchem :D
OdpowiedzUsuńOj piękna Coco :)))
OdpowiedzUsuńPodziwiam wszystkie filcowe dzieła...ja tak nie potrafię ;P
Życzę zdrowa!!!
Kurka świetna :)
OdpowiedzUsuńRozbawiła mnie.
kasiu, dziękuję za komentarz na moim blogu. masz rację, musimy się spotkać kiedyś, bo aż wstyd, że z jednego miasta i się nie widujemy :)
...to jeszcze poproszę jajeczka....
OdpowiedzUsuńAleż się rozkręciłaś ... Twoje filcowanki bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńCoco podziwiałam na NK... jest SUPER! Tak pełne humoru...te oczy nie mogą klamać ;)
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie Wam dziękuję za ciepłe słowa, przydadzą się teraz.
OdpowiedzUsuńEwo, nad jajeczkami pomyślę:) Może coś się w tej sprawie da zrobić, o ile nie wylądujemy w szpitalu, bo powoli się na to zanosi...